środa, 28 listopada 2012

Rozdział 22 - " Niespodzianka!"

To co powiedziała Alice dało mi do myślenia. Zależy jej...cholera jasna! Dlaczego kobiety nie mogą się wyrażać jaśniej??? Czy to takie trudne? No nic nie mam zamiaru się denerwować. Nie na wakacjach. Siedzimy w aucie. Ja i Bells. Czekamy na to, aż pozwolą nam wejść do samolotu. Te trzy dni  spędzone w domu Jaspera minęły nawet sprawnie, w zasadzie dzień spędzaliśmy na samiutkich przyjemnościach. Najpierw śniadanko, tak po 11, potem rozwalaliśmy się oboje na kanapie i przytulając się naśmiewaliśmy się z idiotów, którzy grali w filmach które oglądaliśmy. Potem szybki obiadek, tak gdzieś koło 5 po południu, a potem mój brat przychodził z pracy. Gościliśmy go w jego progach kolacją i fajnym filmem. Ogólnie robiliśmy za lokajów, ale było to raczej zabawne niż męczące. Potem gdzieś koło 20-21 przychodziła Alice i razem z moim bratem znikali gdzieś na górze. Nie chcę wiedzieć co robili...ale wiem co my robiliśmy z Bellą. Oj było zabawnie, było. Ale wracając do rzeczywistości. Siedzimy sobie w autku i czekamy na znak od pilota, żeby wejść na pokład. Bells ma zasłonięte oczy, nie mogłem się powstrzymać i chcę jej zrobić prawdziwą mega niespodziankę. Problem w tym, że ona cały czas mnie prosi żebym jej ją zdjął.
- Ale Edwardzie...ja nic nie widzę.- No nie...wejdźmy już do tego samolotu, błagam, bo ta kobieta mnie tutaj na śmierć zamęczy!
- Bello o to chodzi.
- Ale Edwardzie....- W tym momencie, kiedy miała zacząć wysuwać kolejny chyba tysięczny argument dlaczego mam jej ściągnąć tą opaskę, zadzwonił mój telefon. I dzięki ci Boże!
- Tak słucham? - Pilot przekazał mi, że mogę już podjechać samochodem.
- Yesssssst!- Bells zrobiła głupią minę i nawet nie widząc jej oczu wiedziałem, że jest cholernie zdezorientowana.
- Edwardzie, powiedz mi natychmiast co się dzieje!
- Nie!- Prawie krzyknąłem ze szczęścia i nacisnąłem pedał gazu. Samochód ruszył z prędkością 150 km/h, Bells wcisnęło w fotel, a ja dostałem głupawki. Śmiałem się przez całą drogę do samolotu, nawet nie wiedząc z czego się śmieję. Jak dotarliśmy do samolotu, uspokoiłem się trochę i pomogłem Bells wysiąść.
- Teraz możesz ściągnąć opaskę. - Bella rozwiązała supeł, który trzymał opaskę na oczach i najpierw je zmrużyła, bo był słoneczny dzień, a oczy miała cały czas zamknięte. A jak już ogarnęła gdzie jest to otwarła buzię z wrażenia, a po chwili rzuciła się na mnie. Zaczęła piszczeć i przytulała mnie tak mocno, że prawie dusiła.
- Dziękuję, dziękuję, dziękuję!!!!- Ona w ogóle wie za co mi dziękuje?
- Ale za co?- Teraz się zmieszała. Puściła mnie i stanęła kilka centymetrów dalej.
- Za wszystko. Ogółem. - Ona jest...zawstydzona?  Pani Isabella Swan się wstydzi?!?!?! No nie, nie wytrzymam.
- Bells to nie koniec niespodzianek.- Teraz znowu zrobiła zdezorientowaną minę.
- Zapraszam cię na pokład.- Wskazałem ręką długie schody, prowadzące do mojego prywatnego samolotu. Bells uśmiechnęła się tym swoim kurewsko, seksownym uśmiechem i spojrzała na mnie łakomo. Po chwilowym wstydzie nie było ani śladu.
- Jesteś zajebisty, mój najukochańszy skurwielu. - Roześmiałem się.
- Gdybym nie był zajebisty to byś nawet na mnie nie spojrzała. -  Kiwnęła głową na znak potwierdzenia i z szelmowskim uśmiechem ruszyła po schodach do samolotu. Uśmiechając się sam do siebie ruszyłem zaraz za nią.

***

- Bora- Bora? Przecież to musiało kosztować fortunę. - Bells była bardzo zaskoczona tym gdzie jest. Mile zaskoczona. 
- Bello, jeżeli chodzi o pieniądze...nie grają one zbyt dużej roli. Ważne jest to że odpoczniemy. I ty i ja. Przede wszystkim ty. - Przytuliłem ją do swojego boku, podziwiając cudowny widok błękitnej laguny. Bella westchnęła. 
- Ile możemy tutaj zostać? - Odwróciła twarz w moją stronę i spojrzała na mnie smutno.
- Ile tylko zechcesz, kochanie. - Teraz na jej twarzy odmalowało się niedowierzanie. Gdzieś z boku facet, który nosił bagaże poprosił mnie abyśmy poszli za nim. Obróciłem lekko Bellę, ona zrozumiała i zaczęliśmy spacerkiem iść za lokajem.
- Na prawdę? Zostaniemy tutaj ile tylko chcemy? I tabloidy nas nie znajdą? - Cały czas się o to martwiła.
- Nie nie znajdą nas. Gwarantuję ci to.
- A co z moją nową pracą? Przecież...- Przystanąłem i odwróciłem ją do siebie przodem, schyliłem się i spojrzałem jej w oczy.
- Kochanie, o nic się nie martw. Pracę zaczniesz jak wrócimy. A teraz...- Wziąłem ją na ręce. - ... teraz tylko relaks. I zapominamy o Bożym świecie. - Uśmiechnęła się do mnie słodko i przytuliła. Niosłem ją aż do domku w którym mieliśmy mieszkać przez najbliższe trzy-cztery tygodnie, a nawet dłużej jeżeli Bella by tego zapragnęła. Moja bogini była oczarowana. Chyba ze trzy razy przeszła się po całym domku. W tym czasie zdążyłem wnieść bagaże i zadzwonić do brata, że jesteśmy na miejscu.
- Edwardzie! W podłodze są prawdziwe ryby! - Cieszyła się jak mała dziewczynka, która dostała lizaka od mamy.
- Widzę skarbie. Może się rozpakujemy, potem mały spacer po plaży i...- Nawet nie dała mi dokończyć. Podeszła do mnie, wspięła się na palce i wpiła w moje usta obdarowując namiętnym i jednocześnie czułym pocałunkiem. Wplotła palce w moje włosy i szepnęła:
- A może pobłogosławimy to miejsce? No wiesz, skoro mamy tutaj mieszkać, to musi to być NASZE miejsce.- Uśmiechnęła się do mnie zalotnie. I jak tu jej odmówić, no jak?
- Wiesz, kochanie, wpadłem na ten sam pomysł, ale nie chciałem być...nietaktowny. - Roześmiała się cicho, aby nie zburzyć nastroju, który wytworzył się między nami.
- Ty? Nietaktowny? Gdzie tam. Może trochę arogancki, ale to jest w tobie bardzo pociągające. - Odpowiedziała i znowu złączyła nasze usta w pocałunku. Moje ciało zadrżało w radosnym oczekiwaniu na to, co miało się stać za kilka chwil. Jednak przyjeżdżając na tą wyspę obiecałem sobie jedno- nie powiem Belli przed przyjazdem, że ją kocham. Mam zupełnie inne plany...

__________________________

No hej Kochane moje!
Wiem, ze strasznie krótki rozdział i taki trochę...ni chuja brzydko mówiąc no,ale...
Bells zwaliła na mnie rozpoczęcie ich zajebistych wakacji poza tym mam jeszcze trzy blogi poza love-is-magic.
Dużo tego trochę, ale nie narzekam.
Mam nadzieję, że mimo że rozdział jest taki krótki to się Wam podobał.
Teraz czekamy na twórczość Bells!

Całuję Was gorąco :*
Misia

9 komentarzy:

  1. Świetne jak zawsze !!! Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. U mnie pojawił się 4 rozdział http://pacz-juz-zmierzcha.blog.pl/
    Jagoda <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Huhu!
    Zajebiaszczo, widzę, że wakacje czas zacząć! Noo, to ci powiem, żę będzie się działo.
    Bora-Bora, heeh u mnie w szkole znajomi mówią, że na wakacje jedziemy całą epipą na Bara-Bara zwalaić suchara, a ja z nich zawsze się śmieję!
    Wracając do notki!
    Rozdział wcale nie jest taki krótki i jak zawsze jest świetny!
    Cóż no to ja rozkręcę te wakacje na wakacyjne przygoty i zrobimy "Pamiętniki z wakacji".
    Hehe, odwala mi! ;o
    A to nowość...
    Ołkej, lecę pisać NN!
    Twoja szurnięta kolezanecka!
    Bells Cullen-Swan

    OdpowiedzUsuń
  3. rozdział boski czekam niecierpliwie na nn
    Życze weny buziaczki
    Rose:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudo po prostu cudowny ten rozdział.!! Jakie plany ma Edward ??? Już nie mogę doczekać sie nn!!
    Całusy Beata :**

    OdpowiedzUsuń
  5. Brzydko.?! Czyś ty dziewczyno oszalała.? Zajebiaszczy rozdział. Ciekawe co kombinuje Edward. Pozdrawiam. :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakie plany?No jakie ?!Tak nie można kończyć!Bosko.Czekam na NN i TE plany.

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział ^^.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ec, czy ktos zauwazyl ze to jest 23 rozdzial a powinnien byc 22 ? Ja tak a co do rozdzialu to boski <3

    OdpowiedzUsuń