Weszłam do pokoju, mojego i Edwarda. Byłam już bez makijażu, a włosy związałam w kitkę. Ubrałam na siebie t-shirt Edwarda i zwykłe jeansy. Wiedziałam, że był w łazience. Ale czy chcę go teraz widzieć? Co prawda w aucie się śmiałam, ale nie był to szczery śmiech. Jestem na niego zła, za to, że musiał się bić. Martwię się o niego bo trochę oberwał. Czuję się winna bo to przeze mnie oberwał. Jednym słowem : nie ogarniesz. To są dwa słowa, ale okej.
W końcu zebrałam się w sobie i weszła na łazienki. Edward stał do mnie tyłem, więc mnie nie zauważył. Kran był zabarwiony na czerwono, krew. Ugh! Podeszłam do niego cichutko i położyłam mu dłoń na ramieniu. Nie odwrócił się. Jest na mnie zły, czy co? W sumie ma powody. Znów zachciało mi się płakać, a to do mnie niepodobne. Ja nie płaczę, nie przez mężczyzn. Tak było dopóki nie poznałam Edwarda, cholera jasna niech to szlag!
-Pokaż...-mruknęłam i usiadłam na toaletce. Wzięłam waciki, zamoczyłam je chłodną wodą. Delikatnie wytarłam zaschłą już krew z brwi, warg i spod nosa Edwarda. Nie mówiłam nic, tylko zmywałam ciecz z jego twarzy. Nie wyglądał najlepiej, ale dla mnie nadal był przystojny. Kobieca logika. Wyrzuciłam waciki i nadal nic nie mówiłam. Niby co miałam mówić? Czekałam na ojca Edwarda, który jest lekarzem. Spuściłam głowę i zaczęłam machać nogami. Ta cisza mnie zabijała. Poczułam jak po policzkach spływają mi łzy. Sama nie wiem czemu płakałam, po raz kolejny tego dnia. Ale to wszystko chyba mnie przerosło. To uczucie do Edwarda....Miałam już tego dość, chciałam odpocząć, odciąć się od tego. Może powinnam dać sobie spokój? Dać normalnie żyć Edwardowi? Opuścić go, nie mogę liczyć na miłość z jego strony, ale ja nie dam rady też dalej opierać naszej znajomości na seksie. Nie mam w sobie tyle siły. Musze o nim zapomnieć. Może kiedyś znajdę sobie kogoś kogo pokocham, a on będzie odwzajemniał moje uczucia. Nie mogę czekać wieczność na Edwarda, a i tak się nie doczekam. Powinnam, muszę go zostawić. To też jest trudne, będę cierpieć, ale teraz też cierpię. To nie ma sensu...My...Ja i on...Edward i Bella...Nie ma Edwarda i Belli, nigdy nie było i nie będzie!
Zaczęłam głośno płakać. Słyszałam jak Edward coś do mnie szepce. Czułam jak mnie przytula. Spojrzałam na niego, pogłaskałam go po policzku. Przyciągnęłam go lekko do siebie i pocałowałam go ostatni raz.
Zeskoczyłam z toaletki i puściłam Edwarda.
-Gdzie idziesz, Bello? - zapytał cicho.
-Odchodzę, Edwardzie...Przepraszam, ale ja już dłużej tak nie mogę - wyszeptałam nie patrząc na niego. Wyszłam z łazienki. Wzięłam z pokoju swoją torebkę i ubrałam kurtkę. Zbiegłam na dół.
-Gdzie idziesz, Bello? - usłyszałam to samo pytanie od Alice i Jaspera.
-Odchodzę, Alice - spojrzałam na nią załzawionymi oczami - Poddaję się, nie mam już sił aby walczyć o jego miłość - nie dałam jej czasu na odpowiedź. Po prostu wyszłam...
Padało...
To tak jakby pogoda odwzajemniała moje uczucia. Szłam w strugach deszczu, zapłakana do domu. Mojego domu. Nie Edwarda, Alice czy Jaspera. Do swojego mieszkania, pustego i zimnego, bez Niego.
Czy zrobiłam dobrze, nie wiem....Ale taka była prawda, nie miałam już sił aby walczyć o jego miłość. Przegrałam.
Zdałam sobie sprawę, że tak naprawdę nigdy nie byłam na prowadzeniu. On mnie nie kocha, nic nigdy nie czuł. Tylko dobry seks i przyjaźń.
Weszłam do mieszkania. Zamknęłam je. Poszłam do łazienki. Umyłam się, przebrałam. Jednak nie ściągnęłam Jego koszulki. Położyłam się do łóżka, ale ono było dla mnie z duże. Poszłam do salonu i usiadłam na kanapie. Zapłakałam. Na tej kanapie po raz pierwszy się z nim kochałam.
Krzyknęłam. Głośno.
Tak jakby krzyk miał wyzwolić mój ból. Tak jakby miał mi pomóc. Tak jakby miał mi dać Edwarda.
Nie tylko jego ciało.
Ale jego serce.
Jego duszę.
Jego miłość.
Minął tydzień. Nie utrzymuję kontaktu z Edwardem, parę razy dzwonił. Alice i Jasper nie pochwalają mojej decyzji. Ja sama nie wiem czy dobrze zrobiłam. Kocham go, cholernie go kocham.
Jak wygląda teraz moje życie?
Praca, dom, płacz. Praca, dom, płacz.
Nie mam miejsca nawet na sen. Jaka praca? Zaczęłam swój etat w "Los Angeles Times". Moje stanowisko jest dość odpowiedzialne, cała gazeta na mojej głowie. Ale radze sobie z tym, ba, to mi nawet pomaga. Nieraz jestem tak zapracowana, że nie myślę o tym ucisku w klatce piersiowej. W drodze do domu mijam kioski z tanimi brukowcami, z Edwardem na okładkach. Boli. Chciałabym do niego wrócić, przytulić go, szepnąć, że jestem w nim zajebiście mocno zakochana. Ale nie mogę.
Zostawiłam to za plecami.
Ślub Alice i Jazza jest za dwa tygodnie. Mam już zaproszenie. Będę świadkiem. Edward też. Wtedy go spotkam, może wcześniej się na siebie natkniemy. Nie wiem, ale boje się tego spotkania. Mojej reakcji. Możliwe, że Edwarda nawet nie ruszyło moje odejście. Że mnie nienawidzi.
Wróciłam właśnie z pracy. Na stole w salonie leżało wydanie "LA Style", którego jeszcze nie czytałam. Otworzyłam na byle jaką stronę, a tam co? Edward! Zamknęłam gazetę i rzuciłam nią o ścianę.
Znów krzyknęłam.Ostatnio często krzyczę, nie przynosi to ulgi, ale weszło mi w nawyk.
Była praca, jestem w domu to teraz czas na płacz panno Swan. A co mi tam. Wybuchłam płaczę, mój czas rozpaczy przerwał dzwonek do drzwi. Otworzyłam.
-Alice i Jasper - mruknęłam widząc ich. Nie miałam ochoty na gości, szczególnie na nich. Tak kocham Alice, ale ona ciągle gada o tym, że źle zrobiłam. Może i tak, ale przecież nie mogłam czekać i cierpieć przez całe życie.
-Nie zaprosisz nas? - zapytała smutno Alice - Nie widziałyśmy się od...tamtego dnia.
-A tak jasne, wejdźcie, rozgłoście się - mruknęłam i wróciłam do salonu.
-Bello tak nie można! - krzyknęła Alice
-A jak można? Co? Jak do cholery jasnej można, Alice? - wstałam i spojrzałam na nią.
-Ale przyjdziesz na mój ślub, prawda? - zapytała smutno.
Złagodniałam trochę.
-Oczywiście, że przyjdę, jestem przecież świadkiem...-posłałam jej pół uśmiech. Alice podeszła do mnie i przytuliła się.
Porozmawiałam z nią jeszcze trochę. Po 15 minutach zaczęli się zbierać.
-Bello...Edward...on...-nie dokończył - On jest idiotą, nie płacz Malutka, będzie dobrze - wyszedł.
Wróciłam do salonu i znów zaczęłam płakać.
____________________________________
No witam ^^
Rozdział pojawił się szybko bo zżera mnie ciekawość co napisze Alice.
Mam nadzieję, że się nie obrazi za to co zrobiła Bella.
Ale Edek też trochę zawinił, prawda?
Mógłby jej już powiedzieć to by nie odeszła.
Czekam na twórczość Alice ! ;3
Wasza
Bells Cullen-Swan <33
Łaaaał :oo zaskoczyłaś nas wszystkich tym odejściem Belli od Eda . Ale rozdział i tak świetny ;33 jest akcja :D Alice !! Musisz szybko dodać notkę czekam z niecierpliwością ;*
OdpowiedzUsuńZosia ;>
Co? Że ona...? Poprostu szok, przeżyłam szok! Moja pierwsza myśl to 'Co do cholery!?' ale potem, jak już przeczytałam cały to zmieniłam zdanie. Może po odejściu Bells, Edward dostanie młotkiem w łeb i powie jej, co i jak! Jakbym tak mogła, to bym zaciągnęła go do domu Belli i nie ma litości-przepraszać na kolanach i już! Ah, wylałam swoje zdanie, teraz tylko pozdrowienia i czekam na nn:D!
OdpowiedzUsuńWTF Jakim cudem sie pytam?!!!!
OdpowiedzUsuńco do...nie, nie, nie nie zgadzam się !!!!!! Jak mogła odejść, nie i nie!!!!!!!! Nein!!!!!!!
sorki ale wiesz sama :P
Że what ? I, że Edward za nią nie pobiegł :( Normalnie szok w kapeluszu, ale rozdział i tak zajebisty :)
OdpowiedzUsuńJagoda :*
rozdział boski
OdpowiedzUsuńczekam niecierpliwie na nn
Życze weny
Ps. mogłabyś mnie też informować gdy Alice wstawi nn?
Byłabym wdzięczna:)
Rose:-)
JAK MOGŁAŚ ZROBIĆ COŚ TAKIEGO ??!! NO PYTAM SIĘ JAK ??!! A przecież miało być tak kolorowo - Edward miał się przyznać. A tu co widzę ? Ktoś wie ? ROZSTANIE !! To okropne. Lepiej coś zrób żeby do siebie wrócili. I to w expresowo.
OdpowiedzUsuńCzekam na NN. I lepiej żeby im się dobrze ułożyło i żeby Edward ruszył swoją zajebistą dupę i jej powiedział co czuje !!!
Aha, zapomniałam jeszcze dodać, że pomimo wszystko rozdział i tak mi się podoba. :D
OdpowiedzUsuńrozdzial mi sie podoba ale to rozstanie juz nie
OdpowiedzUsuńAaaaaaa!!! :( Prawie się popłakałam przez ciebie!!! Jak to się mogło stać???!!! To STRAAAASZNEEEE!!! :'( Dlaczego Edi nie próbował się dowiedzieć o co chodzi Belli? Tak po prostu przyjął ze spokojem że go zostawiła?!
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać NN!
Alice pisz szybciutko, PLEASE!
Całuski
No normalny szok.. Jejku żeby wszystko się ułożyło. :) Normalnie płakać mi się zachciało. Czekam na waszą Twórczość. Pozdrawiam. :*
OdpowiedzUsuńJakbym mogła to udusiłabym Edwarda gołymi rękami!!!!
OdpowiedzUsuńprzez niego tylko Bella płacze, no....
Niech oni już BĘDĄ RAZEM forever!!!
Bo ja zaraz sie rozpłaczę:((((
Wasza Katerina
Śwetnię kochana. Nie spodziewałam się takiego obrotu sytuacji. Kurde...muszę wyplątać z tego ich jakoś :D
OdpowiedzUsuńLecę pisać NN.
Całuję
Twoja
Misia
Uuuu odeszła, no i dobrze! CZEKAM NA NN!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, pisz szybko następny. No i weny życzę, dużo WENY!!! ;***
OdpowiedzUsuń