- Oto kobieta, która okiełznała mojego syna.- Powiedziała po czym podeszła do Belli i mocno ją uściskała.
- Już myślałam, że on się nigdy nie opamięta, a tutaj proszę. Ktoś w końcu poskromił tego mojego małego urwisa. - Powiedziała do wybranki mego serca po czym, mimo że była o dobre 30 centymetrów niższa ode mnie, rozczochrała mi włosy jak jakiemuś sześciolatkowi.
- Mamo, proszę cie. Nie jestem dzieckiem. - Bella uśmiechnęła się szeroko kiedy lekko przytuliłem matkę. Alice zaczęła rozmawiać z moja mama na temat wesela i podróży poślubnej, a ojciec stał na przeciwko nas i wpatrywał się to we mnie, to w Bellę. Po chwili wielki uśmiech przyozdobił jego twarz. Podszedł do Belli i lekko ją przytulił nic do niej nie mówiąc. Wiedziałem że Bella się uśmiecha i że wie że moi rodzice już ją zaakceptowali. Nie mówiąc wiele więcej mój ojciec podszedł do mnie i również mnie przytulił.
- Nareszcie synu, nareszcie. - Powiedział tak cicho żebym tylko ja usłyszał i wypuścił mnie ze swoich objęć. Ojciec spojrzał jeszcze na mnie. Trzymał się tak dobrze jak ojciec Alice, był niebiańsko przystojny, a jego wiek tylko dodawał mu uroku osobistego.
- Już od dawna potrzebujesz takiej kobiety. Zdecydowanej, upartej, nieposkromionej. Takiej, której chociaż się postawisz to zawsze cie okiełzna. - W tym momencie uśmiechnął się szeroko do Belli. - Powinniśmy dziękować Bogu że cię nam zesłał, bo Edward już nigdy by się chyba nie opamiętał. Wiem od Jaspera jak cały czas o tobie ględził przez te dwa tygodnie rozłąki i widać że mu na tobie zależy. - Znowu się do niej uśmiechnął, a ona szczęśliwa odwzajemniła uśmiech.
- Ależ panie Cullen...- Nawet nie zdążyła dokończyć, a mój tata już szykował odpowiedź:
- Tato. - Spojrzała na niego z ogromnym uśmiechem na ustach i zabrała się do dokończenia zdania:
- ...tato, to dla mnie czysta przyjemność. Dopilnuje żeby był już teraz grzecznym chłopcem.
- Tak, tak wiem. Wierzę w ciebie, moja droga. - I znowu się do niej uśmiechnął. Bella ujęła moją rękę i przeszliśmy do salonu gdzie siedziała para młoda i moja mama. Omawiali podróż poślubną, Alice mówiła z zapałem jaki to ja jestem kochany, że im fundnąłem wypad na Bora-Bora, Esme słuchała z uwagą, a Jasper milczał. Bella usiadła na kanapie obok swojej najlepszej przyjaciółki i również włączyła się w rozmowę, a mój tata usiadł obok mamy i objął ją ramieniem. Ja za to szarpnąłem brata za kołnierz i wskazałem głowa schody do góry. Jasper zrozumiał, podniósł się z miejsca jednocześnie całując Alice w policzek i podążył za mną w kierunku schodów. Weszliśmy na górę i usiedliśmy na kanapie znajdującej się tuż przy barierce.
- Jasper co się dzieje? Jakiś taki milczący jesteś. - Brat spojrzał na mnie zmęczonymi oczyma.
- Edwardzie, nie wiem co się dzieje. Niby wszystko jest okey, ale...
- Powiedz mi o co konkretnie chodzi.
- O Alice. Ona...zachowuje się dziwnie. Nic nie je, ostatnio mało śpi. Martwię się o nią.
- Może jest tylko przemęczona??? Ona ma bardzo stresującą prace, Jazz. Bycie menadżerem tak ogromnej firmy to niezła odpowiedzialność. Ona musi mieć wszystko w jednym paluszku, wiedzieć wszystko o wszystkim i tyle. Ciebie też na pewno by to zmęczyło. - Brat spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem.
- Może masz racje. - Też się uśmiechnąłem. - Zobaczysz Jazz wszystko będzie okey. Teraz powinieneś myśleć przede wszystkim o miesiącu miodowym na który lecisz już jutro. - Brat uśmiechnął się szerzej.
- Masz rację Ed. Dzięki. - Spojrzałem na brata i posłałem mu mój najładniejszy uśmiech.
- Nie ma za co. Od tego jest rodzeństwo. - Wstaliśmy z kanapy i powoli zeszliśmy na dol. Kiedy schodziliśmy po schodach, brat dodał jeszcze tylko:
- Ale następnym razem nie musisz się do mnie tak uwodzicielsko uśmiechać. Jestem twoim bratem, a nie Bellą. Na mnie to nie działa. - Jasper zaczął się śmiać na widok mojej miny. Na początku udawałem naburmuszonego, ale potem zawtórowałem bratu śmiechem.
ℬ+ℰ=❤❤❤❤❤
Razem z Bella opuściliśmy towarzystwo około siódmej wieczorem. Wsiedliśmy do auta i nastała głucha cisza. Po chwili Bella się odezwała:
- Masz świetnych rodziców, Edwardzie. - Spojrzałem na nią i uśmiechnąłem się. Wyjąłem ze schowka czarną chustkę i gestem dłoni nakazałem Belli, aby się odwróciła. Spełniła moje żądanie bez szemrania, a ja zawiązałem jej chustką oczy.
- Ej wariacie...gdzie mnie wywozisz??? - Uśmiechnąłem się chytrze.
- Zobaczysz kochanie. - Odpowiedziałem i ruszyłem z piskiem opon spod domu brata. Po dwudziestu minutach byliśmy na miejscu. Nie ściągając opaski z głowy mojej ukochanej, pomogłem jej wysiąść z samochodu. Chwyciłem mocno jej rękę i prowadziłem ją powoli przez brukowaną ścieżkę. Było ciemno, ale lampy oświetlały nam drogę. Oczywiście Bella tego wszystkiego nie widziała. Jej ręka była bardzo ciepła, wręcz gorąca.
- Edwardzie, gdzie ty mnie prowadzisz??? - Zachichotałem szaleńczo, ale nie odpowiedziałem jej. Chciałem, żeby miała niespodziankę.
- Teraz się zatrzymaj. - Bella stanęła w miejscu, a ja odwiązałem jej oczy. Spojrzała na to co było przed nią i...zaniemówiła. Dopiero po chwili odzyskała głos.
- Edwardzie...co to jest??? - Zapytała.
- To..???- Wskazałem na całą przestrzeń, która nas otaczała rękoma. - To, Bello jest nasz nowy, wspólny dom. - Moja przyszła żona spojrzała na mnie z niedowierzaniem, a z jej oczu popłynęły łzy. Nie zastanawiając się przytuliłem ją.
- Bello nie płacz.
- Edwardzie, dziękuję. Dziekuję ci za wszystko. - I znowu z jej oczu trysnęły łzy szczęścia.
_________________________________
Hej moi Kochani!!!
Jak tam Nowy Rok?
Jak się udał Sylwester???
Ja miałam napisać coś już 31 grudnia, czyli akurat w Sylwestra, ale już o 9 byłam tak spita, że nie wiedziałam gdzie jestem więc...wyszło jak wyszło.
Mam nadzieje, że rozdział numer 32 się podoba...
Boże...to już 32...Bells niedługo love-is-magic się skończy *ryczy*
Musimy ogarnąć jakiś nowy pomysł Kochana, nieprawdaż???
No dobra...nie zanudzam Was tutaj moim wprost rażącym brakiem inteligencji.
Całuję Was wszystkich gorąco.
I do NN :*:*:*
Wasza pokrecona autorka
Misia
- Edwardzie, gdzie ty mnie prowadzisz??? - Zachichotałem szaleńczo, ale nie odpowiedziałem jej. Chciałem, żeby miała niespodziankę.
- Teraz się zatrzymaj. - Bella stanęła w miejscu, a ja odwiązałem jej oczy. Spojrzała na to co było przed nią i...zaniemówiła. Dopiero po chwili odzyskała głos.
- Edwardzie...co to jest??? - Zapytała.
- To..???- Wskazałem na całą przestrzeń, która nas otaczała rękoma. - To, Bello jest nasz nowy, wspólny dom. - Moja przyszła żona spojrzała na mnie z niedowierzaniem, a z jej oczu popłynęły łzy. Nie zastanawiając się przytuliłem ją.
- Bello nie płacz.
- Edwardzie, dziękuję. Dziekuję ci za wszystko. - I znowu z jej oczu trysnęły łzy szczęścia.
_________________________________
Hej moi Kochani!!!
Jak tam Nowy Rok?
Jak się udał Sylwester???
Ja miałam napisać coś już 31 grudnia, czyli akurat w Sylwestra, ale już o 9 byłam tak spita, że nie wiedziałam gdzie jestem więc...wyszło jak wyszło.
Mam nadzieje, że rozdział numer 32 się podoba...
Boże...to już 32...Bells niedługo love-is-magic się skończy *ryczy*
Musimy ogarnąć jakiś nowy pomysł Kochana, nieprawdaż???
No dobra...nie zanudzam Was tutaj moim wprost rażącym brakiem inteligencji.
Całuję Was wszystkich gorąco.
I do NN :*:*:*
Wasza pokrecona autorka
Misia
Nn świetne z resztą jak zawsze :* Pisz szybko kolejne :*
OdpowiedzUsuńPs.
Jak to się kończy? ;c
Oj, oj...nie mogę ci powiedzieć. To tajemnica państwowa :D
UsuńŚwietny rodziła... pisz szybko kolejny ;**
OdpowiedzUsuńCzekam nn <33
Ojejkussssuku! Kupił domek? Taki z ogródkiem!!! Uhuuhuhuh. Gdy Edzio jest okiełznany jest na prawdę uroczy i słodki <3 Jak mi minął Sylwester? Omomom *.* Nijak :d Bo ja się tym nie jaram, ale nawet jakbym to jestem chora -,- Ale nie narzekam bo całą noc gadałam z Rosą na skajpaju <33
OdpowiedzUsuńAle wróćmy do rozdziału bo on jesssst świeny! Ej, a może Alice jest w ciąży? To to? Zgadałam?
I oczywiście, że musimy wykombinować jakiś pomysł na nowe opko, zresztą już jakiś zarys mamy, prawda? Trzeba to tylko na GG obgadać i jussss! <3333333
Dobra, lecem pisać NN!
Twoja Bells Cullen-Swan
Cudo, jak zwykle zresztą. Nie będę się zbędnie rozpisywać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i do nn :)
Jak świetnie :*
OdpowiedzUsuńNaprawde super jest ta historia :)
rozdział świetny
OdpowiedzUsuńczekam niecierpliwie na nn
Życze weny i pozdrawiam
Rose:-)
pieknie, rany nie chce aby ta opowieśc się skonczyła:'(
OdpowiedzUsuńnajlepiej niech trwa i trwa bo jest cudna:D:)
Czekam na nn
Katerina
Świetnie !!!
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa jaki to dom.
Już czekam na NN.
Pozdrawiam ;D
P.S. Zapraszam do mnie http://love-is-not-a-color.blogspot.com/
Usuńale super. :) Edward kupił dom... I whl też podejrzewam że Alice może być w ciąży. ;p jejku jestem ciekawa jak się to skończy. Pozdrawiam. :*
OdpowiedzUsuńŻE CO PROSZĘ?! CO TY GADASZ O JAKIMŚ KOŃCU???!!! No ale jak wymyślicie jeszcze coś fajnego, to gitez majonez i grzanki :D
OdpowiedzUsuńSuper rozdzialik!!! Goooood job! Coś mi się wydaje, jak zresztą wielu innym, że Jasper i Alice zostaną rodzicami!
Hohohohohoho, Tygrysku!!!
Jupila!!!!!
Dobra, kończę, bo mi odbija :D
Buziaczki ;D
Pisz szybciutko Bells!
Dobraaa, teraz Edward uważa swojego ojca za niebiańsko przystojnego i uśmiecha się uwodzicielsko do Jaspera...
OdpowiedzUsuńZgadzam się z nim.
Misiu , ja się zataczałam już o 7 i byłam w Afryce, znaczy tak mi się wydawało jak obudziłam się w wannie, ale potem zobaczyłam zdjęcia jak hasam z koleżanką po moim podwórku w samej bieliźnie. Dobrze, że mieszkam na odludziu. Nadal szukamy sprawcy co dał nam zapalić to gówno.
Wracając do tematu czekam na nn
Buziaki Jagoda <3
Cudowny rozdział, zresztą tak jak zawsze ;33
OdpowiedzUsuńhej! Na blogu inna-bellaswan.bloog.pl Jest NN! Zapraszam :D
OdpowiedzUsuńjesli masz ochote, to zapraszam na mojego nowego bloga. na-drodze-do-szczescia.bloog.pl
OdpowiedzUsuńhej kiedy dodacie następny?:(
OdpowiedzUsuńHej, kochane!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że NN nie ma.
Obiecuję, że postaram się ją dodać jutro!
Wasza Bells Cullen-Swan
U mnie nn na zmierzch-poczatek.bloog.pl Zapraszam!!! :)
OdpowiedzUsuń